Do sieci wyciekły dane wszystkich osób, które kupiły cokolwiek od MISBEHAVE
Jeśli jedna z największych odzieżowych undergroundowych marek nie umie dopilnować prywatności swoich klientów, co to oznacza w kontekście mniejszych sklepów online'owych sprzedających ciuchy?
Wczoraj na jednym z polskich fanpage’y pojawił się link z dostępem do folderów, w których firma trzymała informacje na temat adresów swoich klientów. Na reakcję osób odpowiedzialnych za www.misbhv.pl trzeba było czekać aż pół godziny. Co oznacza, że przez 30 minut każdy kto miał na to ochotę, mógł sobie ściągnąć bazę danych od firmy Natalii Maczek.
Chociaż dane teleadresowe to być może nie jest wielki problem do znalezienia – tak czy siak fakt, że tak wielka firma jak MISBEHAVE trzymała je w formie otwartego pliku txt., do którego dostęp mógł mieć każdy, pokazuje że może lepiej nie warto ufać firmom w internecie. Normalnie przy wycieku danych udział biorą hakerzy, którzy znajdują jakiś link czy dziurę w kodzie źródłowym portalu/strony pozwalający na przejrzenie danych użytkowników. Tutaj nie potrzeba było wielu godzin pracy, bo fanpage ?????????? memebhv poradził sobie ze znalezieniem wielu imion, nazwisk, maili i adresów domowych ludzi, którzy chcą ładnie wyglądać na mieście.
Tak jak mówimy – fakt, że ktoś obcy zobaczy wasz adres domowy z waszym imieniem nie jest problemem. Nie zmienia to jednak tego, że upublicznianie tego typu danych bez naszej zgody jest zdecydowanie nielegalne.
Najbardziej przeraża fakt, że MISBEHAVE w taki sposób traktuje poufne mimo wszystko dane użytkowników. Czy to oznacza, że jeśli mocniej pogrzebać, znajdziemy numery kart, hasła etc.? Jeśli jedna z największych odzieżowych undergroundowych marek nie umie dopilnować prywatności swoich klientów, co to oznacza w kontekście mniejszych sklepów online’owych sprzedających ciuchy?
https://www.facebook.com/MEMEBHV/photos/a.132236867498095.1073741828.132232670831848/177475959640852/?type=3&theater