Taco i Quebo zapłacą wyższy podatek
Jakiś czas temu Trzy szóstki (świetny blog i undergroundowy label) zauważył, że płyta Taconafide ma dosyć ciekawą cenę. Całe wydawnictwo kosztuje niecałe 50 groszy i składa się na nie zestaw płyt i książeczka. Jeśli przyjrzelibyście się paragonowi otrzymanemu w sklepie okazałoby się, że zapłaciliście za płyty jedynie 10 zł a dodatkowa papierowa książeczka, która nikogo nie interesuje kosztowała pozostałe 40 zł.
Dlaczego tak? Po to, aby nie trzeba było płacić 23 procent podatku VAT jakim obciążana jest sprzedaż płyt. Zamiast tego artyści mogli odprowadzić jedynie 5 procent co oznaczało dla nich kilkadziesiąt tysięcy więcej, a tyle samo mniej dla fiskusa.
Wokół tej sytuacji zrobiło się bardzo głośno. Na tyle, że Ministerstwo Finansów postanowiło wypowiedzieć się na temat tego typu praktyk i jak się okazuje nie jest to “sprytny, ale legalny sposób” a zwyczajna próba oszukania fiskusa.
Wydawcy po otrzymaniu oficjalnej informacji od Ministerstwa postanowili ostatecznie odprowadzić 23 procentowy VAT od płyt. Jak piszę w oświadczeniu wysłanym do money.pl
Postanowiliśmy zrewidować stanowisko (…) oraz zastosować się do zaleceń Ministerstwa Finansów. Żeby uciąć spekulacje na temat wątpliwości związanych z opodatkowaniem produktu, postanowiliśmy finalnie odprowadzić 23 proc. VAT od sprzedaży