Electronic Beats Poland

Robert Babicz: Moja muzyka synchronizuje ludzi na parkiecie #WYWIAD

Robert Babicz to jedna z najbardziej inspirujących i utalentowanych postaci światowej elektroniki. Występuje pod kilkoma aliasami (m.in. Rob Acid i Acid Warrior), urodzony w Polsce, jako dziecko wyjechał z rodzicami do Niemiec. W ostatnim czasie zagrał live w trzech polskich klubach, a w wywiadzie dla TEB przed występem organizowanym przez kolektyw Atomy, opowiedział o byciu intruzem w świecie business-techno, synchronizowaniu tłumu podczas swojego live'u, albumie dla oficyny wydawniczej Carla Coxa i muzyce klubowej, która jest muzyką ciała.

Robercie, to Twój kolejny występ w Polsce po pandemii. Jak ci się grało, jaka była atmosfera w Sopocie czy Wrocławiu?

Muszę się przyznać, ze byłem bardzo poddenerwowany. To były moje pierwsze występy po Covidzie. Miałem co prawda jakieś 2-3 małe live-acty, ale te polskie były dopiero takimi prawdziwymi. I było rewelacyjnie! I nie mogę się doczekać dzisiejszego wieczoru w Warszawie!

fot. André M. Hünseler

Pandemia nie była dla nikogo z nas łatwym czasem. Czy produkowanie muzyki pomogło ci przetrwać te 2 lata?

Ja przez te ostatnie półtora roku wyprodukowałem blisko 150 nowych utworów! I nie mogłem się doczekać, aż zagram je w klubie. Zresztą komponowanie uratowało mi tyłek, bo inaczej chyba bym nie przetrwał tego ciężkiego czasu. Pandemia mnie przeraziła, wręcz bałem się, czy przy całkowitej i długotrwałej  utracie dochodów nie stanę się z czasem bezdomny. W międzyczasie wpadłem jednak na pomysł nauczania produkcji muzycznej online, miałem studentów z praktycznie całego świata. To naprawdę uratowało mi życie.

YouTube

By loading the video, you agree to YouTube’s privacy policy.
Learn more

Load video

A jak to się stało, że nagle przeprowadziłeś się na Maltę?

To była szybka, totalnie spontaniczna decyzja. Moje studio w Kolonii nagle stało się kłopotliwe dla nowego właściciela budynku i wiedziałem, że ze względu na hałas, chętnie by się mnie pozbył.   Tymczasem mój przyjaciel – Guy J – żyjący na Malcie zaprosił mnie do siebie i zaczął namawiać na zostanie tu. Drugiego dnia wizyty oglądaliśmy spontanicznie mieszkania i nagle wszedłem do jednego z nich i poczułem od razu: to jest mój nowy dom! Szybko podpisałem umowę i zacząłem działać z przeprowadzką. Dopiero potem dotarło do mnie co zrobiłem i że będę żył tak daleko od Niemiec. Ale jestem bardzo szczęśliwy!

 

Tęsknisz za sceną niemiecką?

Nie, przecież w każdej chwili mogę tam polecieć. Jedyna rzecz za jaką tęsknię, to… las.  Na Malcie nie ma bowiem lasów…

No tak – las to ważny element kultury niemieckiej, opiewany od wieków w literaturze…

Absolutnie tak! Las jest moim ulubionym miejscem do relaksu, nabycia dystansu.

Właśnie ukazała się Twoja nowa EP-ka – pierwsza w 2022 roku na Babiczstyle – “Last Rose”…

Zgadza się! Dodam na początek, że ja będę chciał wydać jak najwięcej z tych 150 utworów, jakie powstały w pandemii, właśnie w moim labelu Babiczstyle. Ale dałem też właśnie jeden numer Johnowi Digweedowi i wyjdzie on w wytwórni Bedrock. Założyłem też nowy label. Mam więc Babiczstyle, Dirtcut, którego release’y są literami alfabetu. Tak więc zaczęły się od A i skończą na Z. Jestem teraz na J. A wspomniana nowa wytwórnia to Koelch. Będę tam wydawał po 2 tytuły  – w zupełnie odmiennych stylach. Okładka to będą zawsze 2 obrazki, które ja  sam zrobię. I te wydawnictwa będą się ukazywać co 2 tygodnie. Poza tym wydam też album ambientowy oraz płytę live dla Carla Coxa na Awesome Soundwaves. Zabawne: na Spotify królują obecnie coraz krótsze utwory, tymczasem moje „Last Rose” czy „Peaceful Creatures” to dzieła kilkunastominutowe, wbrew tym trendom! (śmiech)

YouTube

By loading the video, you agree to YouTube’s privacy policy.
Learn more

Load video

 

Właśnie: wystąpisz tego  na Ibizie w DC 10 na zaproszenie Carla Coxa! Jak doszło do tego zaproszenia?

Carl chce obecnie pokazać i uwypuklić mocniej na scenie rolę producentów muzyki elektronicznej, a  więc nie tylko DJ-ów puszczających płyty.

Dziś każdy może być bowiem DJ-em, nawet moja babcia nauczyłaby się tego w 5 minut! DJ-e grają muzykę tworzoną przez producentów i chcemy ich postawić znowu na pierwszym planie. Muzyka tworzona na scenie i kontakt z publicznością to specjalny rodzaj magii, jaka się podczas takiego występu na żywo wytwarza. To coś innego niż granie po sobie gotowych utworów.

YouTube

By loading the video, you agree to YouTube’s privacy policy.
Learn more

Load video

Oglądałem ostatnio dokument o muzyce italo-disco, a ty wymieniłeś ten nurt jako swoisty trójkąt wraz z elektro i acid-house, jako gatunkami, które cię ukształtowały. W tym filmie jest mnóstwo o scenie monachijskiej, które transponowała italo na swój sposób, mieszając to z dark wave. Jakie było brzmienie niemieckiej szkoły?

Absolutnie tak, zwłaszcza w latach 80.  Słuchałem dużo italo disco oraz electro – również produkowanego w Niemczech. Zresztą ja jestem wielkim propagatorem idei by być otwartym stylistycznie, nie zamykać się na gatunki. Kto zna moją muzykę, wie jak potrafi e skakać między gatunkami: od minimalu do  grania bliżej techno, a potem soulfulowo.

YouTube

By loading the video, you agree to YouTube’s privacy policy.
Learn more

Load video

Dokładnie 5 lat temu (i 1 dzień!) Opowiadałeś kiedyś o niesamowitych emocjach, jakie poczułeś słysząc po raz pierwszy “Acid Trax” Phuture. Dziś acid house nadal ma się dobrze. Kiedy jakieś nowe produkcje Roba Acida?

Acid to moje ukochane brzmienie i tak zostanie! A nie uwierzysz, jak wiele mam zapytań o nowe produkcje jako Rob Acid! Ja cały czas coś produkuję, zresztą dla Coxa przygotowuję album nagrany w całości na analogowym sprzęcie.

YouTube

By loading the video, you agree to YouTube’s privacy policy.
Learn more

Load video

W ubiegłym roku wydałeś w swoim labelu Babiczstyle utwór polskiego producenta Flylight – to chyba pierwszy i jedyny artysta poza tobą, wydający w Twojej wytwórni?

Tak, to był pierwszy raz. Kiedy ja dostaję demo, to chcę wspierać takiego debiutanta. Spodobał mi się ten numer Flylighta, dodałem do tego remix i może niebawem te się coś pojawi od innych artystów. Dostaję bowiem demo z różnych krajów: od Niemiec po Kolumbię.

YouTube

By loading the video, you agree to YouTube’s privacy policy.
Learn more

Load video

W ostatnim czasie wychodzi bardzo wiele muzyki spod szyldu melodic-house i -techno. Co sądzisz o tej scenie producenckiej?

Tak, jest bardzo dużo wydawnictw w tych nurtach i… wszystkie są praktycznie takie same i tak samo nudne.

Melodic-techno stało się maszynką do zarabiania pieniędzy. Bardzo wielu producentom brakuje tu pomysłów oraz zwykłej przyzwoitości, by robić coś oryginalnego. Stało się więc nagminnym zjawiskiem, że naśladuje się inne utwory. Nie czuję się częścią takiej sceny. Dlatego nie oglądam się na takie rzeczy i robię dalej swoje.

Rok temu wydaliśmy w Polsce książkę „30 Lat Polskiej Sceny Techno”, gdzie znajdują się eseje czy wywiady z DJ-ami, producentami i promotorami. Gdyby taka książka miała powstać o scenie niemieckiej, jakie dwie osoby powinny się w niej znaleźć wg twego wyboru?

Super to słyszeć, jestem bardzo ciekawy i serdecznie wam gratuluję. A jeśli chodzi o Niemcy, to z pewnością postacią nr 1 jest Sven Väth – DJ  i producent, który wiele zmienił i wywarł ogromny wpływ na scenę światową. Natomiast zdecydowanie najważniejszą osobą dla całej elektroniki niemieckiej jest jeden pionierów – Karheinz Stockhausen, który do dziś dla wielu z nas jest olbrzymią inspiracją. On praktycznie wynalazł wszystko, pokazał jak pracować z dźwiękami i my, artyści elektroniczni jesteśmy jego dziećmi.

Co jest dla Ciebie najpiękniejsze w kulturze klubowej?

Dla mnie osobiście jest to odczucie muzyki wraz z publicznością w klubie. Tego nie zastąpi żaden streaming, żadne wideo na YouTube.

Naszą muzykę słyszymy nie tylko uszami, ale poprzez całe ciało. Bo muzyka klubowa jest muzyką ciała. Moja muzyka synchronizuje ludzi i tworzy się wtedy magiczny twór połączenia z podświadomością, taka synchroniczność. Ja potrafię wyczuć ten specjalny moment, gdy powstają linie energii na parkiecie i ludzie zaczynają się synchronizować w jedność.

Wtedy też następuje ta chwila, w której ludzie mi całkowicie ufają. Ludzie przestają a wtedy myśleć o codzienności, lecz są tu i teraz. Mam ich niejako w ręku. Tłum staje się nową formą, nową postacią. Ja na końcu seta dziękuję za to doznanie wszechświatowi i uwalniam to. Jest w tym całym procesie poetyckość i magia.

A ja na to wprowadzenie ludzi w inny wymiar potrzebuję od 15 minut do pół godziny – dlatego też grywam zwykle dłuższe live acty, by budować ten cały proces. Teraz pewnie wiecie, dlatego  czuję się w tym świecie business-techno jak intruz, jak ktoś z innej galaktyki.

By loading the content from Soundcloud, you agree to Soundcloud’s privacy policy.
Learn more

Load content

 

 

Published June 13, 2022. Words by Artur Wojtczak, photos by Robert Szczechowiak (rsibiza.