Electronic Beats Poland

Scalameriya: ‘Wciąż mamy wystarczająco przestrzeni, by wnieść do techno nowe brzmienia” #WYWIAD

Jakkolwiek nie próbować opisać jego stylu, jedno jest pewne: Scalameriya należy do tego grona muzyków, obok których nie można przejść obojętnie. Jego niepodrabialny styl, podejście do produkcji muzycznej i sumienna, uporządkowana pracowitość czynią go jednym z najciekawszych artystów na scenie techno. I choć sam przyznaje, że nie przepada na improwizacją, na chwilę przed występem na Instytut Festival opowiedział nam o swoim muzycznym świecie. Serbski muzyk zagra w Twierdzy Modlin po raz pierwszy - i zapowiedział, że zaprezentuje sporo swojego nowego materiału - więc tym bardziej musicie tam być!

O roli rutyny w życiu profesjonalnego muzyka, indywidualizmie oraz nauce muzycznego PR-u i social mediów, ze Scalameriyą rozmawiała Agata Omelańska.

 Agata Omelańska: Nikola, czy mogę zadać Ci osobiste pytanie? Pochodzisz z Serbii – kraju, który doświadczył podobnych ograniczeń polityczno-kulturowych, jak Polska – i przez wiele lat był pozbawiony zachodnich nowości, w tym również muzyki elektronicznej. Jak sądzisz, czy Twoje pochodzenie pomogło Ci rozwinąć karierę jako DJ i producent, czy było zupełnie na odwrót?

 Scalameriya: Oczywiście, że możesz. Myślę, że było zupełnie odwrotnie – być może ta  sytuacja i dorastanie w “bańce” pomogły mi rozwinąć osobliwy styl. Albo przynajmniej tak myślałem – będąc zupełnie szczerym, im starszy jestem, tym coraz bardziej wątpię w to, czy za główną jego przyczynę mogę uznać sposób, w jaki dorastałem, czy też moją wyobraźnię czy wrodzone dziwactwa. Jeśli zaś mowa o karierze postrzeganej przez pryzmat rozwoju i osiągania celów… nie, absolutnie mi to nie pomogło, a wręcz oddaliło. Cała muzyczna droga, którą przeszedłem, była dziesięciokrotnie bardziej wymagająca, niż historie moich kolegów po fachu, pochodzących z krajów UE. Dorastanie w Serbii cofnęło mnie o jakieś 6-10 lat w stosunku do nich, co wspominam dość przykro. Przyzwyczaiłem się do tego, tłumacząc sobie, że mnie to wzmocniło (lub wmawiałem sobie inne, równie oklepane frazesy). Finalnie jednak: wątpię, bym stał się tym, kim jestem, bez przeszłości pętającej kajdany wokół moich kostek.

 

Jako Scalameriya prezentujesz dość wyrazistą, bardzo indywidualistyczną wizję produkcji muzyki – Twoje brzmienie i technika są nie do podrobienia. Jak wygląda Twój proces pracy nad utworami? Jaki styl odpowiada Ci najbardziej: ciężko pracujący i dopracowany w każdym szczególe, otwarty na improwizację i kreatywne flow, czy jakiś pomiędzy?

Zawsze jest mi ciężko odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ większość producentów zdaje się mieć kompletnie różne podejście, niż moje. Koledzy po fachu zazwyczaj opowiadają o spontanicznych jam’ach, próbowaniu różnych rzeczy, dźwiękach pojawiających się przez przypadek oraz budowie konkretnego kawałka wokół nich. Osobiście, nawet nie zaczynam pracy nad utworem, jeśli nie mam najważniejszego elementu, głównego pomysłu. Najbardziej czasochłonną częścią procesu jest, zazwyczaj, praca z daleka od komputera: czyli próba wyobrażenia sobie nowej sekwencji lub dźwięku. Ta część może trwać bardzo długo, kończąc się zazwyczaj bólami głowy i kilkoma nieprzespanymi nocami. Gdy już udaje mi się znaleźć tę główną ideę, zaczynam pracę nad projektowaniem podstawowych dźwięków i zapisuję je w Abletonie. Następnie dopracowuję je i tworzę pozostałe elementy. Odpowiadając na drugą część Twojego pytania: bez względu na ten proces, bardzo restrykcyjnie podchodzę do swoich codziennych nawyków. Wstaję wcześnie rano, planuję każdy dzień oraz listę zadań i spraw do załatwienia, które następnie realizuję. Nie lubię improwizacji w żadnym z aspektów mojego życia. Wyburza mnie ona z mojego rytmu i sprawia, że w większości przypadków czuję się dość niekomfortowo.

Jeśli mowa o indywidualizmie – jak podchodzisz do współpracy z innymi artystami? Jak odnajdujesz się w takich sytuacjach, i czy ufasz swojemu partnerowi w studiu? Patrząc na Twój wspólny projekt z VSK, wydajecie się bardzo świadomie podchodzić do wspólnych nagrań: dobrze wiecie, co (i dlaczego) tworzycie.

Jest to różny od produkcji solowej proces. Poniekąd, nie jestem aż tak zaborczy, jeśli mowa o pracy samej w sobie, i postrzegam ją jako grę, której celem jest stworzenie czegoś, co brzmi interesująco, bardziej niż tylko przeforsowanie mojej wizji, o której opowiadałem w poprzednim pytaniu. We współpracach reagujesz na poczynania drugiej osoby oraz obserwujesz kierunki, które obiera. Tym, co ostatnio szczególnie mnie interesuje, jest produkowanie z moim bratem – i to naprawdę takie uczucie, jakbyśmy znów byli dziećmi i grali w gry video. Nie ma narzuconych reguł. Odłączam się i prawdopodobnie jest to jedyny czas, w którym jam’uję i pozwalam sobie na radość i lekkość produkowania. Gdy pracuję w “trybie solowym”, do wszystkiego podchodzę w bardzo poważny sposób, a na radość pozwalam sobie dopiero, gdy utwór jest skończony. Jednak sam proces produkcji indywidualnych jest, sam w sobie, przeważnie bolesny i stresujący.

YouTube

By loading the video, you agree to YouTube’s privacy policy.
Learn more

Load video

 

Poza swoimi występami, zdarza Ci się odwiedzać kluby lub festiwale? Czy przynoszą Ci one świeżą energią i inspiracje, poniekąd przyczyniając się do powstania Twoich nowych nagrań? Jeśli tak, jakich dźwięków poszukujesz, i jaki gatunek muzyczny inspiruje Cię najbardziej?

Gdy byłem młodszy, całkiem często je odwiedzałem, ale to uległo zmianie. Chyba, że mowa o wyjściu na występ grających w danym miejscu znajomych – wtedy zdecydowanie ich wspieram. W dni wolne od pracy wieczory wolę spędzać w super leniwy sposób.

Zabrzmi to osobliwie, ale nie inspirują mnie dźwięki same w sobie. Tym, co ma wpływ na moją kreatywność, są sceny z filmów lub książek, które próbuję odtworzyć w swojej muzyce.

Nie występujesz w Polsce zbyt często – bardzo rozważnie wybierasz miejsca w naszym kraju, w których zagrasz! Bardzo cieszy nas, że już wkrótce usłyszymy Cię podczas Instytut Festival w Twierdzy Modlin. Czy cieszysz się na występ w tym wyjątkowym miejscu, oraz na współpracę z organizatorami Instytutu? Na co powinni się przygotować Twoi polscy fani?

 Uwielbiam grać w Polsce! Zawsze doskonale się tu bawię – publiczność ma niesamowitą, wyjątkową energię, dzięki której czuję się jak w domu. Być może przez ostatnie wydarzenia związane z odwoływanymi występami mogło się wydawać, że rzadko pojawiam się w Polsce, ale bardzo cieszę się na występ na Instytut Festivalu. Miejsce wydaje się niesamowite, i już nie mogę się doczekać, by obejrzeć je na własne oczy.

Mam w zanadrzu kilka świeżo ukończonych utworów, które czekają na zaprezentowanie publiczności po raz pierwszy… więc wybaczcie, jeśli będą złe.

YouTube

By loading the video, you agree to YouTube’s privacy policy.
Learn more

Load video

Legendarny “świat poza techno” DJ-ów i producentów muzycznych – jak wygląda on w Twoim przypadku? Jakiej muzyki słuchasz na co dzień, co motywuje Cię do działania i podejmowania nowych wyzwań, a co pomaga się zrelaksować, po godzinach spędzonych w studiu?

 Odpowiedź na to pytanie zabrzmi bardzo nudno, ale nie zamieniłbym jej na nic innego. To rutyna: wczesna pobudka, praca w studiu, siłownia, ponowna praca w studiu, spędzenie wartościowego czasu z moją żoną i przyjaciółmi, np. na dobrym jedzeniu, sen, i od nowa.

Prawdę mówiąc, 80% mojego czasu pochłania “słyszenie” muzyki, czyli jej produkowanie, zakup nowych utworów, sprawdzanie materiałów promocyjnych, selekcja kawałków do moich setów. Oczywiście, w większości jest to techno, ale gdy naprawdę “słucham” muzyki, czy to w naszym aucie, czy w salonie, jest to miks eksperymentalnych brzmień, piosenek z filmów i kreskówek, pop i house z lat 80.

 

Zabrzmi to tandetnie, ale tym, co motywuje mnie do działania, jest moja miłość do muzyki. Nie potrzebuję niczego więcej, co pomaga mi tę motywację utrzymać, naprawdę. W środku jestem tylko tym dzieciakiem, który chce dowiedzieć się, jak stworzyć swój pierwszy kawałek – lecz, zamiast tego, dziś staram się nagrać utwór lepszy, niż za ostatnim razem. W pewien sposób biorę udział w wymyślonym konkursie, rywalizuję sam ze sobą. W takiej formie widzę, że za każdym razem przeciwnik jest trudniejszy do pokonania, i ta gra nigdy mi się nie nudzi.

Czy możliwe jest prowadzenie kariery DJ-a lub producenta bez autopromocji? Co sądzisz na temat obecnego PR-u muzycznego, i czy wciąż możemy wierzyć “gwiazdom business techno”?

Cóż, mówi się, że można zostać najlepszym w jakiejś dziedzinie życia i nie mówić o tym absolutnie nikomu. Jest to kwestia inwestycji czasowej oraz Twoich życzeń. Jeśli ciężko pracujesz, możesz osiągnąć wszystko. Ale jeśli mowa o byciu “znanym”, występach – absolutnie nie, jest to zupełnie inna historia.

Ludzie mogą nie wiedzieć, że jesteś najlepszy w czymś, jeśli nie wiedzą, że istniejesz. W zatrzęsieniu DJ-ów i producentów (oraz szumie, jaki wokół siebie robią w sieci), pokazanie siebie i swojej twórczości odbiorcom, jest szczególnie trudne.

 

Moją największą słabością jest właśnie to – jestem absolutnie okropny w autopromocji, social mediach, itd. Szczerze mówiąc, to jest coś, co bardzo chciałbym w sobie zmienić. Jeśli muzyka staje się Twoim źródłem zarobku, automatycznie staje się dla Ciebie biznesem – i nieważne, jak bardzo ją kochasz lub jak romantyczną jej wizję chcesz mieć. Dlatego też powinno się ją traktować również jako pracę, pełnoprawne zajęcie.

Tak długo, jak nie zmienisz produktu, jakim jest Twoja muzyka, możesz korzystać ze wszystkich dostępnych możliwości promocji, i nie widzę w nich niczego złego w takim podejściu.

To prowadzi mnie do ludzi z kręgu “business techno” – i – prawdę mówiąc, dowiedziałem się o nich z memów. Jeśli mówimy o DJ-skich  supergwiazdach, różnica  polega na tym, jakim produktem swojego biznesu się chwalą.

Nie wiem za dużo o tym świecie, ale wydaje mi się, że w ich przypadku zazwyczaj to oni sami stają się produktem, a ich muzyka – tylko kolejnym narzędziem. Jest to ta część sceny muzycznej, o którą nigdy szczególnie nie zabiegałem; postrzegam ją w taki sam sposób, jak patrzę na gwiazdy popkultury czy influencerów. Być może to, co robią, jest niesamowite, ale na mnie nie wywołuje to takiego wrażenia. To nie mój świat, nie rozumiem go i nie zależy mi na tym, by go zrozumieć, więc nie mogę się za bardzo wypowiadać w jego kwestii.

YouTube

By loading the video, you agree to YouTube’s privacy policy.
Learn more

Load video

 

Techno było postrzegane jako “muzyka przyszłości”. Wiele lat minęło, a “nowe czasy” rozpoczęła się szybciej, niż myśleliśmy – jak, Twoim zdaniem, będą brzmiały dźwięki przyszłości?

To były historie sprzed 30 lat! Dziś techno brzmi tak, jak przeszłość – dzieciaki odkrywają techno “inspirowane’ latami 90. i tylko kopiują jego estetykę. Jak kopia czegoś, co zostało wydane 30 lat temu, może być “muzyką przyszłości”? Wiele zostało zrobione dla tego gatunku muzyki, i równie wiele sprawiło, że został wytarty, wyświechtany do końca. Ale jednocześnie też wierzę, że nie oznacza to całkowitej śmierci techno.

Wciąż mamy wystarczająco dużo przestrzeni, by wnieść do niej nowe, świeże brzmienia. Problemem jest to, że tylko nieliczni próbują.

Co do mojej osobistej opinii, jak będą brzmieć dźwięki przyszłości, nie sądzę, byśmy byli blisko doświadczenia ich. Musiałaby wydarzyć się gigantyczna zmiana na miarę początków muzyki elektronicznej – czyli zrozumienia, że jej tworzenie jest możliwe, za pomocą nowych instrumentów i maszyn. Mam też na myśli to, że obecnie znajdujemy się w takim miejscu w historii, w którym jesteśmy w stanie stworzyć każdy jeden dźwięk, który sobie wyobrazimy. Jeśli nasza percepcja dźwięku nie zmieni się przez jakieś cybernetyczne implanty, dzięki którym będziemy w stanie słyszeć to, co dzieje się poza naszą orbitą (lub widzieć dźwięki, i tym podobne), jesteśmy skazani na łaskę artystów. Tych, którzy będą wkraczać na scenę z tym, co świeże i co dostarcza nam rozrywki.

By loading the content from Mixcloud, you agree to Mixcloud’s privacy policy.
Learn more

Load content

Published June 15, 2022. Words by Agata Omelańska, photos by arch. Scalameriya.