Rower to inny stan świadomości
Sport to zdrowie? Rafał Ramatowski twierdzi, że tak, choć długo zajęło mu odkrycie sensu tego powiedzenia. Zrozumiał je gdy wsiadł na rower i pojechał – najpierw przez Nową Zelandię, teraz w ramach trasy Wolfborn Tour z Azji, przez Rosję do Europy, a w międzyczasie opowiada o kolarstwie, bikepackingu i tym ile radości można z tego czerpać.
Przejechałeś z kumplem Nową Zelandię, teraz z kumplem ruszacie na wyprawę przez Azję do Europy. Co ci daje jazda na rowerze?
Niesamowite w rowerze jest to, jak prostym jest wynalazkiem – po prostu mała kratownica na dwóch kółkach. I ten wynalazek od czasu kiedy wszedł w użytek, otworzył przed ludzi nowe możliwości. Jazda na rowerze może być wielką przygodą.
Dla ciebie jest, bo uprawiasz szczególny rodzaj kolarskiej turystyki.
Tak od kilku lat zaangażowałem się w tzw. bikepacking. Podróżowanie na dwóch kółkach pozwala mi z zupełnie innej perspektywy patrzeć na świat, daje poczucie kompletnej wolności oraz niezależności od środków transportu a często też od zakwaterowania. To sprawia, że niemal każdy dzień podróży na rowerze jest szalenie spontaniczny! Mi się wydaje, że bikepacking to też coś dużo głębszego, niż tylko podróżowanie. Ten ciąg zdarzeń, codzienne długie godziny na rowerze wprowadzają w inny stan świadomości. Każdy taki dzień na rowerze to dla mnie pewnego rodzaju medytacja – ciało wykonuje pracę, a umysł eksploruje nieskończone możliwości. Bikepacking nauczył mnie też jednej ważnej rzeczy, że w podróży nie można zbyt wiele planować.
Go with the flow!
Dla ciebie jest, bo uprawiasz szczególny rodzaj kolarskiej turystyki.
Tak od kilku lat zaangażowałem się w tzw. bikepacking. Podróżowanie na dwóch kółkach pozwala mi z zupełnie innej perspektywy patrzeć na świat, daje poczucie kompletnej wolności oraz niezależności od środków transportu a często też od zakwaterowania. To sprawia, że niemal każdy dzień podróży na rowerze jest szalenie spontaniczny! Mi się wydaje, że bikepacking to też coś dużo głębszego, niż tylko podróżowanie. Ten ciąg zdarzeń, codzienne długie godziny na rowerze wprowadzają w inny stan świadomości. Każdy taki dzień na rowerze to dla mnie pewnego rodzaju medytacja – ciało wykonuje pracę, a umysł eksploruje nieskończone możliwości. Bikepacking nauczył mnie też jednej ważnej rzeczy, że w podróży nie można zbyt wiele planować.
Go with the flow!
To zabawne, ale odpowiadam teraz na twoje pytania, leżąc na pryczy, w małym gospodarstwie, w jakiejś malej kambodżańskiej wiosce, gdzie zostaliśmy zaproszeni przez lokalne małżeństwo. Ci niesamowici ludzie zauważyli nas w trakcie, gdy szukaliśmy miejsca na rozbicie namiotu. Nasza sytuacja zmieniła się o 180 stopni, bo nagle dzięki nim leżę teraz czysty i z pełnym brzuchem, a przede wszystkim poznaję ludzi, których inaczej nigdy bym nie poznał.
Rower to nie jest pierwszy sport który uprawiałeś. Najpierw było narciarstwo. Dlaczego się nim zainteresowałeś, albo inaczej dlaczego musiałeś się nim zainteresować?
Sport był w mojej rodzinie od zawsze. Moja mama była wybitną narciarką i wielokrotnie reprezentowała nasz kraj w zawodach narciarskich. Tata z kolei osiągał sukcesy jako tenisista, również na arenie międzynarodowej. Naturalnie wiec wychowywałem się w sportowej rodzinie. Jako dziecko często odkrywałem świat i ludzi poprzez sport – w górach, nad wodą, generalnie w naturze. To naprawdę super wspomnienia, gdzie non stop stawiałem sobie wyzwania i eksplorowałem swoje możliwości. Dzięki aktywności sportowej juz jako mały dzieciak jeździłem po Europie i z ciekawością obserwowałem nowe środowiska i kultury.
Uprawiałeś narciarstwo, ale ten sport porzuciłeś. Dlaczego?
Złożyło się na to wtedy wiele czynników. Mialem 17 lat i był to moment, w którym jeszcze nie za bardzo wiedzianem, jakim kierunku iść, jakie kroki powiniennem podjąć. Myślałem, czy może lepiej skupić się na edukacji, czy realizować sportowe wizje sukcesu. Tyle, że to były wizje nie moje, lecz trenerów i rodziny. Sport na tym poziomie jest też bardzo drogi i trochę z braku funduszy i braku mojego zaangażowania odpuściłem narciarstwo.
Jak to się stało, że na nowo odkryłeś radość ze sportu.
Chyba to, że po latach narciarstwa zjazdowego odrzuciłem wszystkie dotychczasowe zasady i reguły tego sportu i zaangażowałem się we freeskiing. To był świadomy wybór, który po prostu dawał mi poczucie wolności. Całe dni z kumplami w górach, stawianie sobie nawzajem wyzwań sportowy progres, ale przede wszystkim dobra zabawa, to wszystko było i jest na prawdę fascynującym doświadczeniem!
W dzieciństwie musiałeś rywalizować, dziś wybierasz takie sporty w których nie liczy się rywalizacja.
Być może rywalizacja nigdy nie była moją bajką. Bo od kiedy pamiętam, sport profesjonalny generował we mnie dużo stresu. Każdy powinien znaleźć sobie swoja drogę aktywności sportowej. Jeśli lubisz rywalizację i ona cię wprowadza w ekstatyczny stan, to poświęć się temu! Ale jeśli tak nie jest, to nie będzie zbyt owocne, bo twój cel opiera się na czymś innym – walce ze strachem, albo próbie zaimponowaniu innym.
Spytam przewrotnie, uprawiałeś sport zawodowy. Teraz wróciłeś do sportu i jako amator uprawiasz jego ekstremalną wersję. Myślisz, że sport to zdrowie?
To ciekawe, bo ostatnio wiele myślałem na temat pojęcia zdrowia i szczęścia. Mogę więc powiedzieć, że tak – sport to zdrowie, ale jest to sentencja wyjęta z kontekstu. Myślę, że zdrowie bez wewnętrznego szczęścia nie istnieje i jedno wynika z drugiego. „Sport to zdrowie” albo inne popularne powiedzenie „w zdrowym ciele zdrowy duch” powinniśmy odwrócić i powiedzieć raczej „zdrowy duch to zdrowe ciało”.
Moje życie przeplatało się ciagle z aktywnością sportową, ale jako narciarz i pod presją tego, że muszę coś osiągnąć, nie byłem szczęśliwy. Było to zdrowe? Według mnie nie. To co robię teraz, wynika tylko z mojej intencji i nie ma celu. Teraz sport to dla mnie zdrowie i szczęście. Ja nie wierzę, w taką zautomatyzowaną wizję rzeczywistości, gdzie wszystko po prostu sunie jak tramwaj po ustalonych przez prawa natury torach. Ja naprawdę wierzę, że kreujemy ten świat wokół nas.
Moje życie przeplatało się ciagle z aktywnością sportową, ale jako narciarz i pod presją tego, że muszę coś osiągnąć, nie byłem szczęśliwy. Było to zdrowe? Według mnie nie. To co robię teraz, wynika tylko z mojej intencji i nie ma celu. Teraz sport to dla mnie zdrowie i szczęście. Ja nie wierzę, w taką zautomatyzowaną wizję rzeczywistości, gdzie wszystko po prostu sunie jak tramwaj po ustalonych przez prawa natury torach. Ja naprawdę wierzę, że kreujemy ten świat wokół nas.
Wolfborn Tour możecie śledzić na blogu https://www.treshombresbikes.com/treshombres-wolfborn-tour
Rafał Ramatowski to także jeden z twórców marki rowerowej Tres Hombres Bikes
Rafał Ramatowski to także jeden z twórców marki rowerowej Tres Hombres Bikes
Published May 15, 2018.