RÓISIN MURPHY: „Kontroluję parkiet taneczny“ #wywiad
Taneczna diva Roisin Murphy to jedna z najwybitniejszych postaci światowej sceny klubowej. Po sukcesach z zespołem Moloko, z wielkim powodzeniem kontynuuje karierę solową.
Właśnie ukazał się piąty solowy album artystki – “RÓISIN MACHINE”
To dziesięć lat współpracy z muzycznym partnerem w zbrodni Parrot/Crooked Man.
Jak podkreśla “Ten album został zaprojektowany jako jeden wielki pejzaż dźwięków; każdy utwór jest miksowany do następnego. Reprezentuje to sposób, w jaki tworzę muzykę. Nic nigdy nie jest tak naprawdę kompletne – jedna rzecz po prostu prowadzi do następnej…” RÓISIN jest maszyną, oj tak.
Artur Wojtczak: Singiel„Incapable” pokazuje Cię ponownie jako niepodrabialną, prawdziwą disco-divę. Jak to jest być uwielbianą przez rzesze fanów? Czujesz się jak diva?
Roisin Murphy: To dobre, ale trudne pytanie. Bo zależy jaka byłaby definicja słowa „diva” – osoby o silnym głosie czy równie silnej osobowości i wpływowym charakterze. Divy odgrywały zawsze dużą rolę w rozwoju muzyki, a zwłaszcza house. To one i ich postawa kontrolują taneczny parkiet.
Twoje albumy solowe oraz Moloko mają teraz swoje edycje kolekcjonerskie na winylach. Jak ważna jest kultura winylowa dla ciebie?
Jest ważna, choć pewnie nie tak bardzo jak kiedyś. Natomiast cieszę się z możliwości reedycji moich płyt: czy to z Moloko czy solowych. Miałam w swojej karierze tyle świetnych kolaboracji z grafikami czy fotografami, więc super jest to pokazać – właśnie na płytach analogowych, bo to na nich, w pełnej krasie można podziwiać design wydawniczy.
A czy ty jesteś osobą bardziej cyfrową czy analogową?
Oj, jestem coraz bardziej leniwa! (śmiech) A to oznacza, że częściej sięgam po nośniki cyfrowe. Mam za dużo do roboty: robię muzykę, słucham mnóstwo muzyki na co dzień. Dzielę się też muzyką przez internet, tzn. np. słucham rekomendacji przyjaciół. Wszyscy chcą teraz się inspirować i dzielić muzyką, jaką kochają. I jest to szalenie łatwe w naszych czasach.
Twój house’owy hymn „Sing It Back“ zremiksowany przez DJ-a Borisa Dlugoscha to wielki klasyk klubowy. Piosenka ukazała się w oryginalnie na albumie Moloko „I Am Not a Doctor“ w innej wersji. Czy to prawda, że ten numer od początku był pomyślany jako taneczny?
Tak, to prawda. To miał być kawałek taneczny. Oryginalnie nagrana wersja, jaką zresztą sobie w archiwach zatrzymaliśmy była stricte house’owa. Wolniejsza wersja, jaka weszła finalnie na album miała jednak w jakiś sposób to house’owe D.N.A. I ja od początku czułam ten taneczny potencjał tego numeru. A całą tę energię wyciągnął swoim remiksem Boris Dlugosch.
Podróżujesz po całym świecie grając na festiwalach. Jakie koncerty w były twoim zdaniem najciekawsze? Skąd masz najlepsze wspomnienia?
W tym sezonie było naprawdę dużo dobrych koncertów z mnóstwem energii. Pięknie było na festiwalach w Chorwacji, podobnie w Monachium. Świetna była Primavera, naprawdę dużo dobrego.
Jaki jest Twój ulubiony klasyk klubowy, który mimo upływu lat wciąż działa na parkiecie?
Ostatnio słucham sporo gatunku Hi-NRG. I wymieniłabym tu wspaniały klasyk, jaki Giorgio Moroder wyprodukował dla Donny Summer „I Feel Love”. To jest prawdziwy evergreen!
Artystka odwiedz Warszawę 26.09.2021.
Published October 02, 2020. Words by Artur Wojtczak, photos by Fraser Taylor.