Mój jest ten kawałek podłogi
SmallWorld Underground – niech was pochłonie! Zapadnijcie się w podziemne czeluści wypełnione humorem i świetną zabawą!
Dynie tu, dynie tam. Wszędzie dynie! Pomarańczowe warzywne kule. Wydrążone i powycinane w jakieś demoniczne uśmiechy. W sklepach widać, że zbliża się Halloween. Przebrania, kostiumy, sztuczna krew… Pojawiają się też znicze i wiązanki w atrakcyjnych pakietach. Wybierz się na imprezę i wyszalej a następnie idź zapal znicz na cmentarzu, zjedz pańską skórkę. Pograj w „tradycyjnego tetrisa” na grobie – trzy znicze czerwone w rzędzie, chryzantemy, potem następne trzy, ale już białe. „O tak! Te trochę w górę, to przesuń w lewo… Zapałki! Kto brał zapałki? Trzeba zapalić lampkę stryjowi…” Tak, to jest ten klimat! Spójrz na te „smutne” święta przez różowe okulary, a w międzyczasie spotykając się ze znajomymi popykajcie w dobrą planszę. W nie do końca strasznym klimacie.
Tytułowy Mały Świat zrobił się tak mały i ciasny, że musicie zejść pod ziemię. Tam czekać na was będzie kraina, która zamiast mlekiem i miodem płynie lawą. Bagna, opuszczone doliny, upiorne góry, kratery buchające różnymi wyziewami, przepiękne kryształy i rwąca rzeka – tak wygląda świat, który każdy gracz musi podbić i złupić. Do celu dążycie za pomocą różnych ras zamieszkujących podziemia. Nie przywiązujcie się do nich, ponieważ będą tylko narzędziem do realizacji waszego demonicznego planu. Skorzystacie z usług m.in. Mrocznych Elfów, Krakenek, Gnomów, Ogrów czy Kultystów.
Gra jest wydana prze-cu-dnie. W pudełku znajdziesz mnóstwo elementów starannie zaprojektowanych, wykonanych i posegregowanych w wygodnych wypraskach. Kolorowe znaczniki, karty ras i cech, żetony, kafelki… Wszystko w zabawnej stylistyce pokazującej, że to gra z humorem. Nie uświadczysz tu przerażających ilustracji a grafiki przedstawiające groźnych bohaterów z przymrużeniem oka. Elementów jest dużo, lecz niech Cię to nie przytłacza. Oczywiście pierwsze dwie-trzy rozgrywki spędzicie razem z instrukcją, ale gra się miło i łatwo.
Ale otschodzi?
Na dzień dobry wybieracie rasę. Te ułożone są obok planszy jedna pod następną w kolejności. Pierwsza jest za free natomiast za następną musisz płacić. Tu pojawia się ciekawy element licytacji – jeżeli chcesz wybrać jakąś interesującą Cię rasę, to przy każdej pominiętej zostawiasz jedną monetę. Twoja armia składać się będzie z rasy i cechy ją określającej. W ten sposób można mnożyć kombinacje dzięki czemu gra za każdym razem będzie inna. Przykładowo rasa to „mumie” a cecha to „błotne”= „błotne mumie”. Wykorzystujecie cechy charakterystyczne dla mumii (możliwość podboju danego terenu o +1 jednostkę) i do tego, dochodzą właściwości dla błotnych (zdobywasz dodatkową monetę za każdy błotny teren nawet podczas wymarcia). Na tych kafelkach znajdują się też informacje ile jednostek liczyć będzie twoja armia, którą przeprowadzisz podbój. Jeżeli chcesz podbić zwykłe terytorium potrzebujesz dwóch żetonów twoich jednostek. Góry zwiększają do trzech a pobicie wroga wymaga dodatkowej jednostki. Pod koniec tury podliczamy ile zajęliśmy terenów i za nie dostajemy złoooooto.
Giń! przepadnij!
Proste? Za proste! Mając do złupienia całą krainę nie damy rady zrobić tego jedną rasą. Raz, że nie pozwala nam na to liczba jednostek, dwa, że aż prosi się, by wypróbować inne cechy, wykorzystać rasy dające nam więcej możliwości. „Mistyczne Żelazne Krasnoludy” albo „Wampiryczne Jaszczury” dla samej nazwy chce się nimi zagrać! Jak zmienić swoich podwładnych? Ano, dość brutalnie – skazać ich na wymarcie! Wówczas na podbitych przez nas terenach zostaje tylko po jednej jednostce. Żetony odwracamy i nasi żołdacy są wyblakli, co oznacza, że są na wymarciu. Nie możemy dokonywać nimi kolejnych podbojów, ale nadal są na naszym terenie i czerpiemy z niego korzyści! Wspaniale, czyż nie? Do tego otrzymujemy nową rasę, którą zaraz będziemy dalej przejmować kolejne terytoria. Niestety minusem takiej akcji jest to, że tracimy całą rundę na wymieranie rasy, dlatego dobrze trzeba przemyśleć kiedy taki moment wybrać.
Każda potwora… to bonus!
O czym jeszcze trzeba pamiętać? Niektóre terytoria pilnowane są przez potwory. Zabicie takiego okropniaka daje szanse na wylosowanie Popularnego Miejsca lub Pradawnej Relikwii (nazwy poza ilustracjami też budują tu klimat). Są to specjalne kafelki, które dają różne umocnienia dla tego terenu. Trzeba zatem uważać, by nie dostały się w ręce przeciwników, bo wtedy to oni będę czerpać korzyści. To wiąże się ze strategią, którą należy obrać – czy podbijasz łatwe tereny i w kółko wyżynasz swoje jednostki, czy skupiasz się na podbojach trudno dostępnych obszarów i korzystasz z ich bonusów? Cała rozgrywka składa się z ośmiu lub dziesięciu rund – w zależności od ilości graczy, a tych może być od dwóch do pięciu – dlatego można pokombinować. Pyk! Dobijacie do końca, liczycie złoto i celebrujecie zwycięstwo!
Mój jest ten kawałek podłogi
Pomimo tego, że gra na początku może wydawać się chaotyczna i złożona, to jest prosta i przyjemna. Jedynie musicie zwracać uwagę na to, co dają wam bonusy, rasa i jej cechy. Tu jest fajne rozwiązanie, bo w środku są specjalne ściągi dla każdego gracza. Cyk! Mam to i to, zerkam w ściągę i już wszystko wiem! W zależności ilu mamy pretendentów do zwycięstwa wybieramy odpowiednią planszę. Tak by zawsze było ciasno a walki były zaciekłe! To jest najlepszy element SmallWorld, czyli negatywna interakcja. Co zrobić, by zarobić i dokuczyć przeciwnikowi? Dzięki mnogości elementów pole do popisu jest naprawdę szerokie. Do tego cała gra jest utrzymana w fajnym klimacie „straszno-śmiesznym” także bez spiny – liczy się dobra zabawa!
P.s. Undeground jest kolejną wersją gry SmallWorld. Dlatego jeżeli nie pociąga Cię „mroczny” klimat w podziemiach, to skorzystaj z klasycznego fantasy z uboższą mechaniką. Też mnóstwo dobrej zabawy w świecie fantasy z humorem – zwykłe elfy i zwykłe krasnoludy na powierzchni!
Published October 11, 2018.