Jeszcze tylko jedną rundę – czyli historia growej Cywilizacji
Pamiętam, gdy bardzo podekscytowany odkryłem balistykę. Czułem, że podbicie świata jest na wyciągnięcie ręki i planowałem już ekspansję na kolejne obszary świata. Dreszczyk emocji przeszedł po moim ciele, gdy w mojej 9-letniej głowie pojawiła się myśl, że być może uda mi się wygrać tę grę. Trwało to jakieś 5 rund – wtedy do mojego królestwa przylecieli Amerykanie i zrzucili na mnie bomby atomowe kończąc w ten sposób moją wiarę w końcowe zwycięstwo.
Grając wtedy na moim Apple’u nie miałem pojęcia jak ważną częścią mojego życia stanie się w niedługim czasie „Cywilizacja” i jak na wiele lat zmieni świat gier strategicznych.
#1
Zaczęło się w 1980 roku gdy Francis Tresham stworzył planszówkę o tej samej nazwie. Lata później Sid Meier i Bill Stealey, ojcowie firmy MicroPose, wykupili prawa do nazwy gry, aby uniknąć niepotrzebnego konfliktu interesów. W 1991 roku światło dzienne ujrzała pierwsza odsłona kultowej gry.
Dla graczy była to mieszanka „SimCity” i „Ryzyka”. Gracz stawał się ojcem cywilizacji i zaczynając rozgrywkę 4000 p.n.e. miał dojść do momentu, w którym cały świat będzie należeć do niego. Gracz budował miasta, podbijał inne nacje i wybierał, czy woli wydawać pieniądze na naukę czy wojnę.
#2
Pięć lat później do sprzedaży trafiła druga odsłona gry, która w istotny sposób poprawiła rozgrywkę.
Grafika i Ai przeciwników były pierwszymi rzeczami, które rzucały się w oczy. Do tego doszły bardziej złożone bitwy miedzy jednostkami. Jeśli graliście z płytą tkwiąca w stacyjce komputera, mogliście też spytać o radę strategów, którzy pomagali podjąć decyzję występując w filmikach wyświetlanych w trakcie gry.
#3
Na 10 rocznicę premiery pierwszej odsłony gry do fanów trafiła „trójka”, która dodała nam możliwość inwestowania w kulturę. Dzięki budowie „cudów świata” i rozwoju świątyń granice naszych miast rozszerzały się, a mieszkańcy żyli z uśmiechem na ustach.
W 2001 roku było już pewne, że „Cywilizacja” stała się jedną z najważniejszych serii gier w historii. Każda z trzech odsłon tytułu spotkała się z burzą pozytywnych recenzji. Gdy do sprzedaży trafiały kolejne części i stworzone do nich dodatki, nikt się nie spodziewał, że każda kolejna część będzie po raz kolejny wciągać nas na kilka miesięcy w tworzenie alternatywnej wersji historii.
#4
Cztery lata po „trójce”, do sprzedaży trafiła kolejna, czwarta, odsłona.
„Civ IV” po raz kolejny zachwyciła. Grafika poprawiła się znacząco, cywilizacyjny motyw muzyczny zdobył nagrodę Grammy, a głos Leonarda Nimoya prowadził nas przez zawiłości budowania naszej nacji. Do gry po raz kolejny doszło wiele nowości, religijne tradycje takie jak Taoism i możliwość tworzenia „Wspaniałych Ludzi”, takich jak Einstein, czy Mojżesz. Zresztą właśnie ta odsłona przez wielu fanów jest uznawana za najlepszą z całej serii.
#5
Jej następczyni wydana w 2010 roku przez wielu fanów była uważana za zbyt wolną i irytującą, co spowodowało, że ci najbardziej zajadli fanatycy zostali przy graniu w czwórkę. Oczywiście dla przeciętnego odbiorcy „V” nadal była grą wyjątkową, ale jej średnia ocen, choćby w serwisie Metacritic wynosiła 90 na 100, a nie tak jak poprzedniczki 94…
W tym roku do sprzedaży ma w końcu trafić odsłona z numerkiem szóstym w nazwie.
My mieliśmy już szansę spędzić nad nią dobrych kilka godzin i już za kilka dni będziecie mogli przeczytać nasze odczucia po możliwości obcowania z kultowym tytułem. Zanim jednak przyjdzie czas na jego premierę, warto usiąść sobie przed komputerem i sprawdzić, jak wyglądały jej wszystkie poprzedniczki. I może zakochać się w każdej części od nowa.
Published October 03, 2016.