Electronic Beats Poland

Dragi, depresja i Lil Peep

Tragiczna śmierć Lil Peepa to smutny dzień dla branży muzycznej. Młody, obiecujący artysta – mimo że muzycznie nie było mi z nim zupełnie po drodze – był bardzo odważny w przestrzeni publicznej. Otwarcie mówił o swojej biseksualności (w świecie rapu wymaga to sporej odwagi, nawet w 2017 roku), uzależnieniu, problemach psychicznych. Razem z XXXTentacion wprowadził tematy znane do tej pory z muzyki emo do nowoczesnego hip-hopu. I o ile emocjonalność X’a zawsze kojarzyła mi się z tym chłopakiem w szkole, który tnie się lekko nożyczkami i maluje oczy na czarno, żeby zwrócić na siebie uwagę, o tyle Lil Peep wydawał mi się bardziej autentyczny, choć dość teatralny w swoim wizerunku (mówię o wyglądzie zewnętrznym). Plus, jak poświadcza sam Basedgod Lil B, wielokrotnie opowiadał się przeciwko przemocy wobec kobiet, czego o XXXTentacion powiedzieć nie można – raper jest oskarżony o ciężkie przewinienia, m.in. więzienie i bicie swojej dziewczyny.

YouTube

By loading the video, you agree to YouTube’s privacy policy.
Learn more

Load video

Czy takie prześwietlenie jest uprawnione czy nawet etyczne? Według mnie tak.

Artyści tacy, jak Lil Peep, mimo prostoty ich muzyki – a może właśnie dzięki niej –  stanowią bezpieczną przystań dla swojej publiczności. Wielu młodych, zagubionych ludzi inwestuje swoje emocje w ich twórczość i wspiera się ich muzyką w chwilach osamotnienia i kryzysu. W ostatnich latach wielu raperów zaczęło otwarcie mówić o swoich problemach z zaburzeniami psychicznymi, ale Lil Peep poszedł o wiele dalej – nie tylko wprost nazwał swoją przypadłość, ale niejako przyjął ją jako część siebie. Zapewne dla wielu fanów i fanek był to sygnał do samoakceptacji i nie można tego bagatelizować. W Stanach Zjednoczonych – ale również w wielu innych krajach – depresja, zaburzenia dwubiegunowe czy ogólnie choroby psychiczne to temat tabu. Łącząc to ze słabą jakością służby zdrowia, obojętnością bądź ignorancją rodziców i otoczenia, otrzymujemy spore pole do popisu dla takich artystów, jak Peep i X. Można się spierać, czy to dobra rzecz, ale nie można odmówić im tego, że wypełniają pustkę w życiu swoich fanów. Pustkę zostawioną przez słabe i wadliwe struktury społeczne.

YouTube

By loading the video, you agree to YouTube’s privacy policy.
Learn more

Load video

Peepa najprawdopodobniej zabiły narkotyki. Artysta nie krył swoich uzależnień, czym oczywiście nie różnił się od wielu innych reprezentantów sceny. Towarzyszem ekscesu w jego wypadku była emocjonalna wrażliwość – choć, nie ukrywajmy, również srogi hedonizm, który znamy z wielu innych rapowych kawałków. W ostatnich latach oprócz radosnych, kolorowych postaci takich, jak Lil Uzi Vert czy Lil Yachty, na rapowy piedestał wdrapali się również bad boy’e z problemami. XXXTentacion, 21 Savage, czy nawet Playboi Carti (który ma na koncie publiczny akt przemocy wobec kobiety) spełniają wszelkie wymogi dawnych gwiazd rocka. Dzisiaj, jak nigdy wcześniej, widać, że hip-hop przejął zbiorowe imaginarium, które charakteryzowało wcześniej rocka. Eksces, problemy z prawem, atrakcyjne postaci o moralnej dwuznaczności – już to przerabialiśmy. Dzisiaj rock i jego odmiany zapełniają głównie stadiony i serca nostalgicznie nastawionych tatuśków z klasy średniej, nie plakaty na ścianach nastolatków targanych burzą hormonów i niezrozumieniem środowiska. Kontrowersje, transgresje i barwny wizerunek wielu gwiazd rapu spełniają te same buntownicze funkcje, co kiedyś taniec Elvisa, później skórzane spodnie i rozpasanie Jima Morrisona, czy punkowa stylówa. Rap to bunt nowego pokolenia, bunt skąpany w niestrawnym, ekshibicjonistycznym sosie social mediów i czasach ogólnej niepewności. A że to bunt mało polityczny, a bardziej hedonistyczny czy nihilistyczny, a także i dużo bardziej skomercjalizowany? To już efekt naszych czasów, w których hiperkapitalizm zjadł wszystko, co tylko się dało, a tradycyjne wartości zostały – poniekąd słusznie – skompromitowane i odarte z atrakcyjności. Zagubiona młodzież nie buntuje się aktywnie – po prostu wybiera nihilizm i hedonizm swoich idoli, a w momencie kompletnego pomieszania porządków, dyskursów i języków, wybiera bierność.

YouTube

By loading the video, you agree to YouTube’s privacy policy.
Learn more

Load video

Lil Peep zostawił zbyt mało muzyki, by zostać kolejną dojną krową dla wytwórni, ale osierocił grono fanów i fanek, dla których był emocjonalnym wsparciem. Niestety, jeśli rap to nowy rock, to był niejako skazany na swojego Morrisona. Został nim Lil Peep. Czy jego śmierć zainicjuje rozmowę na temat uzależnień w branży muzycznej? Nie sądzę. Z prostego powodu – już to przerabialiśmy, a nawet wynieśliśmy to do kultowego statusu.

Published November 20, 2017.