Billie Eilish – Twoja ulubiona Antygwiazda
Wracamy z kumplem z pracy, dyskutując o poziomie współczesnej muzyki.
– Nie rozumiem fenomenu Billie Eilish.
– Jaki masz z nią problem?
– Przecież ona tylko szepcze.
– No i?
– ?!
– No i co w tym złego?
– Przecież to nie jest muzyka! Gdzie tu melodia, emocje?!
– Dobrze szeptać też sztuka.
Czy nie należałoby przewartościować myślenia o muzyce popularnej?
Kiedy bowiem słyszę gęganie jajogłowych wykształciuchów, prowadzących pseudointelektualny dyskurs, którego celem jest wmówienie mi jedynej słusznej prawdy, to mam ochotę ich wyśmiać. Domorośli filozofowie kultury, obkuci frazesami. To trochę jak z próbą nauczenia fizyki człowieka kompletnie niezdolnego w tej dziedzinie (patrz autor tego felietonu). Wzory wyryje na pamięć, ale nigdy nie użyje ich poprawnie w praktyce, bo po prostu nie kuma tej dziedziny nauki. Myślę więc, że panom recenzentom czas podziękować i wziąć przykład z Tomka Kleyffa aka CNE, który powiedział, że od kilku lat dobrze dzieje się w muzyce popularnej. To już nie czasy słodkiego popu spod znaku „Baby Me One More Time”. Dziś jest różnorodniej. Mamy The Weekend, Duę Lipę i Khalida.
Mamy Billie Eilish
Właściwie Billie Eilish Pirate Baird O’Connell. Niewiele ponad 160 cm wzrostu. Niebieskie zaspane oczy. Rożnokolorowe włosy. Za duże ubrania. To taka nieślubna córka Missy Elliot i Kurta Cobaina. Ma w sobie coś z hip-hopówy na grunge’owych prochach, choć przyznaje się do inspiracji Justinem Bieberem! Co ciekawe, lubi też The Beatles, Tyler The Creatora, Earla Sweatshirta, Lanę Del Rey i Amy Winehouse! Skrajne sympatie muzyczne, antygwiazdorski wizerunek, charakterystyczny styl wydawania z siebie dźwięków, teksty o depresji, piosenka w filmie o Bondzie, nagrody Grammy!
To postać na miarę swojego pokolenia!
Tego, na które tak często się narzeka, nie zauważając, w jak kreatywny sposób wykorzystuje nowe media. Billie nie musi już paradować w skąpych strojach i mizdrzyć się do publiki – ona może śmiało pełnić funkcję rzecznika wykluczonych. Dzięki właśnie takim osobom, jak ona, nerdy smarujące ściany w szkołach (Billie miała to szczęście, że uczyła się w domu, zazdrościmy), ludzie cierpiący na nerwicę natręctw, jąkający się bądź stykający się z innymi problemami (nasza bohaterka ma zespół Tourette’a) oraz wszyscy ci, którzy dotąd byli spychani na margines towarzyski, nagle zrozumieli, że mogą być cool i nie muzą nikogo udawać. I mówię to bez grama szydery.
Głośny film będący kompilacją jej tików
Wyobrażacie sobie, że dziesięć lat temu popularna gwiazda pop staje się bohaterką takowego. Dementi, dementi, prawnicy! To nie była ona, tylko jakiś sobowtór! Przecież nasza klientka jest doskonała! Wolne żarty! Nareszcie doszło do sytuacji, gdzie widzimy dziewczynę, która osiągnęła sukces i jednocześnie nie ukrywa swoich problemów. Dodajmy do tego jeszcze filmik w temacie body-shamingu, gdzie autorka „Złego chłopca” zwraca się do hejterów z pytaniem, czemu oceniają jej ciało, choć nigdy go tak naprawdę nie widzieli. Ukryta dotychczas za ogromnymi workowatymi ciuchami, chcąc odwrócić uwagę od swojej cielesności, postanowiła wreszcie się obnażyć. Chłopcy już zacierają ręce, a młoda wokalistka, zdejmując z siebie ubrania, zadaje najprostsze i najważniejsze zarazem pytania.
Problem akceptacji cielesności to coś, z czym mierzą się na co dzień nie tylko nastolatki
Nachalna propaganda piękna i sukcesu sprawia, że coraz więcej osób zapada na depresję, cierpiąc w samotności. Niespełna 19-letnia wokalistka w mocny, lecz nienachlany sposób pokazała, że seksizm i brak akceptacji swojej fizyczności to prawdziwy problem XXI wieku. Kiedy na końcu swojego filmiku, który po raz pierwszy wyświetlono podczas koncertu w American Airlines Arena w Miami, ubrana jedynie w stanik, zanurza się w wodzie, człowiek zaczyna się zastanawiać, czy to nie moment, żeby wreszcie się ogarnąć i przestać oceniać w sposób powierzchowny?
Published August 12, 2020. Words by Elvis Strzelecki.