5 anime na Netflixie, które warto zobaczyć
Nie trzeba być weebem ani otaku, żeby lubić anime. W szkole podstawowej i gimnazjum łatwo było dostać lepę za czytanie “Kawaii” pod ławką, ale czasy się zmieniły – nie tylko dzięki raperom komicznie kopiującym pozy Son Goku na scenie, czy zaćpanym milionerom z Doliny Krzemowej, deklarującym miłość do anime na Twitterze. Od czasów Dragon Balla w telewizji zmieniło się nie tylko samo medium, ale również jego dostępność. Anime dzięki serwisom streamingowym ma szansę dotrzeć do nowej publiczności. Owszem, istnieje Crunchyroll, Kissanime, a nawet spora selekcja na Amazon Prime. Ale Netflix to powszechna platforma, która wciąż rozbudowuje swoją dość ograniczoną ofertę animacji z Japonii. Cieszy fakt, że niedługo trafi na nią Neon Genesis Evangelion, a jest i kilka innych klasyków, jak np. Full Metal Alchemist: Brotherhood i Death Note. Jest również netflixowa Castlevania, która trzyma zaskakująco wysoki poziom. Z tego wszystkiego wybraliśmy 5 pozycji, które może nie zaskoczą zaprawionych w bojach otaku, ale innym dadzą sporo emocji i artystycznych wrażeń.
One-Punch Man
Przez cały pierwszy odcinek animacji studia Madhouse nie mogłem przestać się śmiać, a potem wcale nie było gorzej. Humor One-Punch Mana jest łatwo przyswajalny – bohater, który trenował tak bardzo, że nie tylko wyłysiał, ale i dotarł do momentu, w którym pokonuje każdego wroga jednym uderzeniem, boryka się z całkiem zwykłymi problemami. Z jego walką z codziennością i depresją można się spokojnie utożsamić. Serial jest porządnie zanimowany, a sam pomysł Stowarzyszenia Herosów dostarcza plejady zabawnych postaci, jak np. Mumen Rider. Sceny akcji i ogólna animacja też stoją na realtywnie wysokim poziomie. One-Punch Man to jedno z tych anime, do których łatwo przekonać laików.
Saiki Kusuo no Psi Nan
Ach, posiadać psychiczne moce, takie jak np. telepatia czy telekineza! Brzmi świetnie, prawda? “Saiki Kusuo no Psi Nan” pokazuje, że niekoniecznie. Neurotyk obdarzony takimi mocami chce po prostu mieć święty spokój, co jest trudne do osiągnięcia, kiedy słyszy się myśli ludzi wokół. Jedynym znajomym Saikiego jest klasowy przygłup, bo… po prostu nie myśli. “Saiki Kusuo” jest pełen doskonałych gagów, dekonstruowania gatunkowych klisz i samoświadomych zabiegów, które sprawiają, że odcinki są intensywne i interesujące. Seria mocno żongluje różnymi estetykami, które składają się na oryginalne dzieło. Pierwotnie odciki “Saiki Kusuo” miały po 5 minut, Netflix połączył je w ponad dwudziestominutowe bloki – intensywność serii skłania do oglądania dwóch, góra trzech bloków za jednym razem.
DEVILMAN crybaby
Ta seria wyreżyserowana przez Masaakiego Yuasę jest mocnym dowodem na to, jak bardzo eksperymentalną i intrygującą formą wyrazu może być anime. Adaptacja mangi Go Nagai potrafi być bardzo psychodeliczna i odległa od tradycyjnych (i nowoczesnych) estetyk właściwych anime: czuć w niej ekspresjonizm, ale i np. dalekie echa Moebiusa. Mimo, że fabuła, zbudowana wokół Szatana chcącego podbić Ziemię przy pomocy armii Demonów, nie należy do zbyt oryginalnych, tak warstwa wizualna i środki wyrazu już jak najbardziej. Do tego komentarzem do bieżących wydarzeń jest… całkiem porządny rap. To pozycja dla (dorosłych) ludzi o mocnych nerwach, często absurdalnie brutalna.
Hi Score Girl
Przeuroczy hołd dla gier wideo, szczególnie kultury arcade, beat’em upów i bijatyk w rodzaju Street Fightera. Przy okazji przypomnienie, że obsesyjni gracze i graczki potrafią być ciężcy i aspołeczni. Ale ta forma rozrywki to tło dla bardzo specyficznej komedii romatycznej – antypatyczny gracz Haruo Yaguchi wplątuje się w dość dziwaczne perypetie z Akirą Ono (również graczką, ale utalentowaną dziewczyną z bogatego domu) i Koharu Hidaką (koleżanką z klasy, która przez gry próbuje zbliżyć się do Haruo). Unikalny styl mangi Rensuke Oshikiriego został świetnie przeniesiony na mały ekran, a jego humor jest błyskotliwy i uroczy. Seria raczej dla sentymentalnych ludzi lub maniaków i maniaczek gier!
Knights Of Sidonia
Uwielbiam wielkie roboty. I tak, jak doceniam stopniową eskalację Tengen Toppa Gurren Lagann, tak skłaniam się ku ponuremu klimatowi desperacji, jaki czuć w Knights Of Sidonia. Ludzkość od dawna nie mieszka na Ziemi i skazana na kosmiczną tułaczkę walczy o przetrwanie – to ciekawy pomysł, choć znany np. z Battlestar Galactica. Ale Knights Of Sidonia nie boi się drastycznych fabularnych zwrotów (ok, Battlestar Galactica też się nie bało, ale nie ma tak świetnej czołówki!), ma epickie sceny akcji, a do tego nie ciągnie się przez wiele lat, serii i sezonów, jak niektóre serie mecha (jak np. Gundam, który jest oczywiście wart polecenia). Funkcjonowanie ludzi w trudnych warunkach, wymykający się zrozumieniu przeciwnicy w postaci Gauna, ciekawe postacie, kapitalne mechy – to tylko część zalet Knights Of Sidonia.
Published October 09, 2019. Words by Paweł Klimczak.