Electronic Beats Poland
Culture

Odczarowujemy planszówki. Tajniacy, czyli strzelając śmiechem.

Mateusz Lewandowski

Wydawać się może, że deszcz siąpi tu od zawsze. Bez przerwy. Przechodnie  w ciągłym biegu wyglądają jak mrówki w wielkim kopcu. W mieście, gdzie nie ma znajomych twarzy, wszyscy są anonimowi.  W tafli wody odbijają się sklepowe witryny wprowadzające kolory inne niż szary do całego krajobrazu. Smród spalin i wyziewy lokalnych restauracji oraz ciągła wilgoć. Przed barem stoi facet w grafitowym prochowcu. Spod ronda kapelusza łypią dzikie oczy. Żar papierosa trzeszczy na deszczu z każdym zaciągnięciem. Kapelusznik czeka. Na skrzyżowaniu jedna arteria zamiera. Część samochodów zatrzymuje się, inne starają się zdążyć na krótkim zielonym…o już żółte! Piesi przechodzą przez pasy wyglądające, jak klawisze fortepianu. Jedyna muzyka to hałas silników i wycie syren w akompaniamencie dudniącego deszczu. Wśród przechodniów idzie blond piękność. Karminowa szminka podkreśla błękit jej oczu, które ciężko zobaczyć spod wielkiego parasola. Dochodzi do baru. Kapelusznik rzuca niedopałek, który z sykiem gaśnie na chodniku i otwiera jej drzwi do lokalu. Tam wybierają stolik w końcu sali. Kwadrans do dziesiątej. Zamawiają dzbanek lury, którego nie zamierzają nawet napocząć. Rozglądają się dookoła. Wtem blond heroina wyciąga wąski pasek papieru zapisany drobnym maczkiem. Dzikie oczy pochłaniają tekst a następnie odbija się w nich blask ognia, który z zapałki przelewa się na karteczkę. Wiadomość znika razem z tlącym się świstkiem, a w lokalu zostaje już tylko ona. Prosi o rachunek.

Tacy tajniacy? Jest klimatycznie? Też czujesz swąd spalenizny? Co to za wiadomość? Czekasz na więcej? Czy to naprawdę byli jacyś agenci? A może czekasz, aż James Bond przejedzie z hukiem przed tą speluną swoim Aston Martinem popijając Martini, patrząc nie na drogę, tylko w oczy pięknej dziewczyny, zostawiając wszystko w tyle z dymem? No to bang! Nabrałem Cię! Nic takiego w tej grze nie znajdziesz. Po prostu musiała mieć jakiś tytuł i równie dobrze mogła się nazywać jakoś inaczej np. Zgadulanki. Wiem, bez sensu. UWAGA!  Nie ma tu takiego klimatu, ale gwarantuję, że będziesz się pysznie bawić! Mam nadzieję, że się nie obraziłeś/aś za takie jajo i nadal to czytasz. Dzięki. Teraz jak w to grać?

 

Ano tak: zbierz tych swoich „tajniaków”, najlepiej żeby liczba była parzysta.

Przede wszystkim chodzi o to byście się dobrze znali, albo dobrze znali tok myślenia waszych znajomych, bo będziecie mieszać im w mózgach niczym Hannibal Lecter. Rozłóżcie karty z hasłami w kwadrat 5 x 5.

Podzielcie się na dwie drużyny  – 3 vs 3, 4 vs 4 wydają się najbardziej optymalne.

Teraz każda drużyna – czerwoni i niebiescy – musi wybrać swojego lidera. Liderzy wybierają kartę “klucz”, tak aby była widoczną TYLKO dla nich. Tam mają podświetlone kafelki, które wskazują, które karty ze stosu 5×5 należą do ich drużyny. Są też żółte kafelki, które zmieniają kolejkę i jeden „czarny Piotruś” lub bilardowa „ósemka”, którego wskazanie powoduje przegranie rundy. Na karcie z „mapką” kafelki otoczone są belkami w kolorze drużyny, która rozpoczyna grę. Lider musi podać hasło i ilość kafelków, którą jego drużyna musi odsłonić. Tutaj szef musi się napocić tak, by znaleźć link pomiędzy różnymi hasłami zarezerwowanymi tylko dla jego drużyny.  Uwierzcie mi, że to jest piekielnie trudne, bo chodzi o to by jak najszybciej odkryć wszystkie karty. Możecie dawać skojarzenie np. miecz (hasło) 1 (ilość odkrytych kafli), ale drużyna przeciwna może was łatwo prześcignąć łącząc większą ilość haseł. Dlatego warto ryzykować i zaznaczać większą ilość kafli do odsłonięcia. Tu musicie bardzo uważać, by twoi zawodnicy nie odkryli innych kart, niż tych przeznczonych dla was.

dav

Gra wymaga skupienia, ale bez przesady. To ma być zabawa – nie decydujecie tu o przyszłości świata. Nie jesteście tytułowymi tajniakami, którzy mają zapobiec wybuchowi III wojny światowej. Nie radzę też przesadzać ze wspomagaczami imprez, bo nadmiar może zaburzyć wasze trzeźwe myślenie. Jeżeli masz zgraną paczkę, to będziecie się bawić wyśmienicie. Wśród moich „tajniaków” pewne hasła obrosły legendą i śmieszą nas do dziś. Dacie wiarę, że kiedyś w naszej grze padło hasło  Mojżesz 8?! Były jakieś sandały, drzewo, morze i inne rzeczy, które w mniemaniu szefa naszej tajnej organizacji powinniśmy zgadnąć.  Dachówka 5? Tu już było lepiej, ale widząc inne karty zawsze masz jakieś skojarzenie i zastanawiasz się, czy ta karta należy do nas, czy może zmieni kolejkę lub przyniesie nagłą śmierć?

Oprócz standardowej z hasłami jest jeszcze wersja obrazkowa. Dla świntuchów jest też wersja, „dla dorosłych” i pojawia się też wersja przeznaczona dla dwóch graczy. Uruchomcie chomiki w waszych głowach, niech zasuwają na kołowrotku i odgadujcie hasła korzystając z pokręconych umysłów znajomych. Oby jak najwięcej legendarnych tekstów przyniosło wam granie w Tajniaków.

Protip do gry: Jeżeli, ktoś główkuje zbyt długo, to możecie użyć klepsydry lub stopera żeby nie zasnąć.

Loading...