Electronic Beats Poland

“Injustice 2” zasługuje na sprawiedliwość (Recenzja)

W moim przypadku bijatyki mają to do siebie, że jestem w nie żenująco słaby. I nie ma znaczenia czy spędzę długie tygodnie na ćwiczeniu kombinacji czy po prostu maszuję jak chory wszystkie możliwe przyciski. Jestem po prostu beznadziejny. Dlatego za każdym razem gdy podchodzę do nowego tytułu, w którym trzeba stanąć naprzeciwko kogoś i mu  nakopać wiem, że czeka mnie trudny czas. „Injustice 2” zaskoczył mnie po pierwsze  dlatego, że na śmierć zapomniałem iż ma premierę, więc gdy wróciłem do domu, aby po raz 15-tny od premiery przejść „Little Nightmares”  i zobaczyłem, że Batman ze spółką czekają na mnie na stole – postanowiłem dać im szansę. Odpaliłem samouczek, który przeszedłem w jakichś 80%, bo nie byłem w stanie wykonać niektórych akcji (może jestem za stary i palce nie nadążają za tempem, które wymaga ode mnie tytuł) i uruchomiłem single player. Tutaj trafiamy od razu w środek bitwy rodziny Supermana z Brainiaciem, aby chwilę później przenieść się na ziemię gdzie jak się okazuje Superman zniszczył Metropolis opanowany szałem na Jokera, który zamordował ciężarną Lois Lane. Batman oczywiście nie jest gościem, który odpuści nawet największemu kumplowi zabijanie ludzi, więc po kolei obijamy gębę Wonder Woman, Supermana i Nightwinga. Cała historia w „Injustice” jest raczej prosta, ale trudno ogarnąć z góry kto jest czyim kumplem. Syn Batmana jest przydupasem Supermana i walczy z tatą, którego wspiera Harley Quinn. Po drugiej stronie jest Poison Ivy i Kobieta Kot i Reverse Flash. Podczas gdy normalny Flash na początku był niegrzeczny, żeby  potem się nawrócić. Podobnie zresztą jak Green Lantern. Aquaman za  to nie przejmuje się niczym i nikogo nie lubi. Koniec końców historia polega na tym, że Batman chce skopać tyłek Brainiacowi, który po zniszczeniu rodzinnej planety Supermana ma ochotę załatwić też ziemię.

YouTube

By loading the video, you agree to YouTube’s privacy policy.
Learn more

Load video

My oczywiście dostajemy przez całą historię do przetestowania większość postaci i zapewniam was, że co mniej więcej drugą walkę będziecie stwierdzać „oooo. Ta postać mi najbardziej leży”. W „Injustice 2” niespodziewane łatwo jest wsiąknąć i przegapić czas odbioru dziecka z przedszkola. Bo gdy jesteście tacy słabi jak ja ekscytujecie się każdą wygraną, a gdy przegrywacie o włos dostajecie spazmów złości i chcecie od razu zemścić się na przeciwniku.

Zawsze lubię docenić dobrą bijatykę. Mam świadomość, że sam odpowiadam za poziom swoich żenujących skillsów, ale dwójka „niesprawiedliwości” naprawdę przykuła mnie do ekranu. Oczywiście spróbowałem też swoich sił online gdzie zostałem obrzydliwe sponiewierany przez każdego z kim próbowałem coś ugrać, ale nie zmienia to faktu, że ostatni raz gdy tyle czasu  spędziłem z mordobiciem było to za czasów „Tekkena 3”.

„Injustice 2” jest fajne. Interesujące, ekscytujące i wcale nie takie skomplikowane jeśli tylko poświęcicie trochę czasu na naukę co i jak i kiedy trzeba naciskać. Teraz tylko zaproszę znajomych, którzy nie grają nigdy w gry i chociaż raz poczuję, że jestem od kogoś lepszy. Do czasu gdy przegram z jakimś Bogiem mashowania.

Published May 19, 2017.